Na temat kosmetyków mineralnych możemy znaleźć wiele różnych opinii. 

Zwolennicy tego typu produktów przekonują nas jednogłośnie, że nie ma nic lepszego i tylko dzięki tego rodzaju kosmetyków jesteśmy w stanie otrzymać efekt naturalnego make-upu,
zaś przeciwnicy głośno wyrażają zdanie, że te kosmetyki są bezużyteczne i bardzo ciężkie w obsłudze,a  co najważniejsze źle retuszują niedoskonałości.
A jak jest naprawdę ?  



Jeśli chodzi o mnie to do niedawna omijałam kosmetyki mineralne wielkim łukiem.

Nie chodzi o to, że uwierzyłam ślepo przeciwnikom tych kosmetyków, że są beznadziejne lecz po prostu tak przyzwyczaiłam się do produktów płynnych,
a także do nielicznych marek, że nie chciałam ich zmieniać. 

Kiedyś jednak musiał nastąpić ten dzień, że wszystko się zmienia. 
Postanowiłam odnowić Swoją kosmetyczkę i wzbogacić ją w nowe produkty, z którymi nie miałam jeszcze styczności. Przeglądając wiele sklepów i drogerii internetowych przypadkiem natrafiłam na stronę Coasty, 
która w swojej ofercie posiada wiele kosmetyków marki Loly Lolo
Skusiły mnie na tyle, że bez zawahania zamówiłam kilka z nich. 

KRÓTKO O MARCE LILY LOLO

„Lily Lolo jest nagradzaną firmą dostarczającą szeroki wachlarz kosmetyków mineralnych. Wcześniej produkty Lily Lolo były dostępne jedynie w Wielkiej Brytanii, skąd wywodzi się marka. Firma Costasy sprowadziła markę do Polski, w ramach programu globalnego rozpowszechniania zdrowego stylu życia w świecie makijażu.”




W asortymencie sklepu znajdziemy kilkanaście produktów tej marki, 

a ja zdecydowałam się na : 

* Mineralny podkład odcień : COOKIE 

* Naturalna szminka odcień : DEMURE
* Prasowany bronzer odcien : HONOLULU 
* Pędzel do podkładu : Super Kabuki 

Mineralny podkład SPF 15
W sklepie Coasty znajdziemy aż 18 różnych odcieni podkładu mineralnego. 
Na pierwszy rzut oka brzmi to strasznie jak w tak szerokiej gammie odnaleźć odpowiedni odcień dla siebie? Ale spokojnie, na stronie możemy znaleźć pomocną instrukcję, dzięki której dobór odpowiedniego odcienia nie będzie już taki straszny. 

„Przed przystąpieniem do wyboru podkładu mineralnego, przyjrzyj się swojej skórze twarzy w świetle dziennym. Pozwoli to na określenie jej dominujących tonów. Pomocne będzie także przyjrzenie się żyłkom po wewnętrznej stronie nadgarstków. Jeśli są niebieskie - wybieraj spośród różowych kolorytów, jeśli zielone - celuj w cieplejsze tony. Kolor podkładu sprawdzaj zawsze na linii żuchwy. Jeśli efekt jest zbyt szary - podkład jest zbyt jasny, jeśli jest pomarańczowy - zbyt ciemny.” 


A jeśli dalej posiadacie jakieś wątpliwości ty ten odcień na pewno jest dla Was odpowiedni możecie skorzystać z opcji instrukcji graficznej, którą znajdziecie tutaj : KLIK.

Po zapoznaniu się dokładnie z pomocnikami dostępnymi na stronie 
postanowiłam wybrać odcień COOKIE.

Podkład został zapakowany w kartonowe pudełeczko o kolorystyce biało-czarnej.
Przyznam, że dla mnie osobiście bardzo się ono podobało ze względu na minimalizm i prostotę, niestety nie zdążyłam ich sfotografować przez mojego małego odkrywcę.
Kartonowe pudełeczko skrywało w sobie dość duży, solidnie wykonany z matowego plastiku słoiczek z czarnym, zakręcanym wieczkiem.
Opakowanie zostało wyposażone w sitko, które pozwala nam
na odmierzenie odpowiedniej ilości podkładu, a także
po przekręceniu na zabezpieczenie go przed rozsypaniem.
Podkład jest bardzo drobniutki, matowy i co najważniejsze bezzapachowy.
Jest bardzo wydajny. Stosuję go już od ponad miesiąca niemalże codziennie,
a odnoszę wrażenie, że nie ubyło go prawie wcale.
A tak przedstawia się jego skład
  • Mica (mika) - mineralny pigment tworzący na skórze perłowy efekt rozświetlenia. Substancja ta jest lekka i powoduje, że produkt bardzo łatwo się rozprowadza. Kosmetyki z zawartością miki poleca się przede wszystkim osobom o cerze normalnej i suchej.
  • Zinc Oxide (tlenek cynku) - chroni przed poparzeniem słonecznym i przedwczesnym starzeniem się skóry. 
    W stylowym słoiczku znajduje się 10g podkładu.

    Mam tendencje do ciągłego pojawiania się niedoskonałości na twarzy, po opiniach niektórych obawiałam się, że ten podkład nie sprosta moim wymaganiom, a co najważniejsze, że nie ukryje mojego problemu dostatecznie by mnie zadowolić.
    I powiem Wam szczerze, że ludzie co mówią te rzeczy, albo nie potrafią odpowiednio używać danego kosmetyku, albo plotą co ślina na język przyniesie nie używając go wcześniej.
    Jestem bardzo zadowolona z tego podkładu.
    Spisuje się idealnie przy każdym make-upie.
Prasowany bronzer 

Z bronzerami romansuje nie od dziś. 
Wybrany przeze mnie HONOLULU to prasowany, lekko połyskujący, o średniej pigmentacji, a także o dość ciemnym odcieniu bronzer.
Całość zamknięta jest w skromnym biało czarnym opakowaniu
z lusterkiem na wewnętrznej stronie wieczka. 
Kasetka,w której umieszczony jest bronzer wyposażona jest w zatrzask,
więc mamy większą pewność, że nie otworzy się samoistnie podczas pobytu np. w kosmetyczce.
Konsystencja jest bardzo dobrze napigmentowana,
drobno zmielona i idealnie sprasowana, przez co produkt się nie pyli.


Warto zwrócić uwagę na fantastyczny skład, który ciężko ujrzeć w większości kosmetyków. Mamy tu substancje pielęgnujące, a także nawilżające, które mają na celu zatroszczenie się o naszą skórę. 
W składzie znajdziemy m.in. olej arganowy ( działanie przeciwzmarszczkowe), 
olej z owocu arganu ( odżywienie i nawilżenie ), olej rycynowy ( zmiękczenie ), olej słonecznikowy ( regeneracja i nawilżenie), olej manuka (działanie antyseptyczne, antybakteryjne i przeciwzapalne), itd.
Honolulu to półmatowy bronzer o chłodnym odcieniu, nie znajdziemy w nim ani grama pomarańczowych tonów ! 

W opakowaniu znajduję się 9g produktu, ale dzięki swojej wydajności wystarczy go nam na bardzo długi czas. 
Za jednym pociągnięciem pędzla otrzymuję naturalny efekt, taki jak lubię. 
A jeśli ktoś lubi bardziej podkreślone niektóre partie twarzy 
wystarczy nałożenie kolejnej warstwy. 

Brzoskwiniowo-beżowa szminka
przyznam, że nie jestem wielką fanką szminek. Może dlatego, że ciężko jest mi dobrać odpowiedni odcień do mojej karnacji, a także
nie lubię jak odbicie moich ust pozostaje np. na każdej szklance z jakiej piłam.
Chodź muszę przyznać, że od pierwszej chwili kiedy ujrzałam tą pomadkę
w sklepie poczułam chęć jej posiadania.

Odcień, który wybrałam dla siebie z pewnością pasował by do wielu kobiet.
Jest to piękny odcień w tonacji nude.
Nie jest to jednak czysto beżowy wręcz cielisty kolor, który nie do każdego może pasować, lecz ciepły kolor brzoskwiniowy z domieszką skromnego beżu.
Nadaje twarzy świeżości, ciepłej tonacji i nawilżenia.

Opakowanie podobnie jak inne z firmy LILY LOLO jest bardzo proste, ale za razem oryginalne zachowane w kolorystyce biało-czarnej.
Te stylowe opakowanie skrywa 4g naszego kosmetyku.
Jedyną wadą jak dla mnie tej pomadki jest to, że jeśli posiadamy suchą skórę na ustach znacznie ją podkreśla. Ale przy tylu zaletach to jednak kropla w morzu. 

Szminki Lily Lolo są w 100% naturalne,

przez co musimy zwracać większą uwagę na datę ich ważności.
Niestety nie możemy mieć wszystkiego chodź czasem bardzo byśmy tego chcieli.
Te pomadki znacznie szybciej niż te drogeryjne mogą ulec zepsuciu i dlatego nie należy narażać je na wysokie temperatury.
Głównymi składnikami tej pomadki to
witamina E ( opóźnienie procesu starzenia ), olejek jojoba ( działanie łagodzące ), ekstrakt z rozmarynu ( działanie bakteriobójcze, łagodzące, ochronne ), a także naturalne antyoksydanty
Pędzelek do podkładu mineralnego 

OD PRODUCENTA:

"Pędzel Kabuki wykonany jest z najlepszego gatunkowo syntetycznego włosia, które jest ultra miękkie. Idealny do nakładania naszego podkładu mineralnego."

Całkowita wysokość pędzla to 70 mm, a samego włosia 40mm. 

Chodź nie lubię tego robić myję tej pędzelek po 3-4 krotnym nałożeniu nim podkładu

i jak do tej pory nie stracił on swojej pierwotnej postawy, a także nie zgubił ani jednego włoska.


Pędzel nakłada produkty na skórę niczym airbrush.


Co mam na myśli ?

Dzięki swojej zwartości, a także przyjemnym włosom pozostawia na twarzy taką ilość produktu, która tworzy mgiełkę, którą można budować kolejnymi warstwami. Co jeszcze uznałabym za plus tego pędzla? Oznaczenie, która znajduje się na rękojeści, równio docięte włosie oraz opakowanie. 



Podsumowując :

Jestem naprawdę zaskoczona jakością produktów Lily Lolo.
Nie sądziłam, że będą one tak delikatne, a jednocześnie takie użytkowe. 
Muszę przyznać, że obecnie te kosmetyki, a także akcesoria stanowczo wyparły
moje dotychczasowe przyzwyczajenia w ciemny kąt.
Polecam te produkty osobom, które lubią mieć pełną kontrolę nad kryciem, które uwielbiają minerały, a także tym, które chcą odświeżyć swoją kosmetyczkę ! 
A produkty przedstawione w tym wpisie możecie znaleźć tu : 
Zachęcam do odwiedzin i do zobaczenia! 

16 komentarzy:

  1. Także mam okazję testować tę serię kosmetyków sprawuje się na prawdę dobrze :)
    Mój blog

    OdpowiedzUsuń
  2. Marka zdecydowanie przyciąga uwagę, dużo pozytywnych opinii na jej temat słyszałam i z pewnością ja również coś wypróbuje.
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja jeszcze nie miałam styczności z minerałami, ale słyszałam wiele dobrego;) Bardzo podoba mi się odcień szminki, którą sobie wybrałaś! Przepiękny, naturalny!

    OdpowiedzUsuń
  4. Niestety ubolewam ale do tej pory nie miałam jeszcze kosmetyków mineralnych. Przepięknie się prezentują. Design tej firmy mi się bardzo podoba 😊 bardzo treściwa rzetelna recenzja Kochana 😊

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie znam tych kosmetyków i bardzo mi przykro bo wydają się świetne. Zakochałam się w odcieniu szminki i muszę sobie taką kupić!

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie mam tego typu kosmetyków ale wygladaja zachęcajaco faktycznie szminka podkresla suchość ust ja wole błyszczyki. A o pędzelki to trzeba bardzo dbać niestety.

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam trzy produkty Lily Lolo, w tym podklad o ktorym piszesz i jestem zachwycona. Bardzo ładnie rozprowadza się po twarzy i nadaje jej niesamowitą aksamitność.
    Kusisz mnie pomadką- muszę się nad nią zastanowić :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. Pędzel kocham! Tak samo, jak i róże LL ale co do reszty to tak sobie, podkłady np nie przypadły mi do gustu, wolę AM. W każdym razie, pudry wykończeniowe są też spoko.

    OdpowiedzUsuń
  9. "Przeglądając wiele sklepów i drogerii internetowych przypadkiem natrafiłam na stronę Coasty" - kochana Costasy :*

    Ja mam lakier do paznokci tej firmy i jest super ;) Ale od jakiegoś czasu kusi mnie kabuki <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Kolejny blog na którym czytam o tych kosmetykach, czas samej się przekonac o nich.

    OdpowiedzUsuń
  11. Uwielbiam ich, jestem ich bardzo wielką fanką - polecam palety cieni są przepiękne i dobrze napigmentowane :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Nigdy nie miałam nic tej firmy, a szkoda :)

    OdpowiedzUsuń
  13. A ja bardzo lubie mineralne kosmetyki. Uzywam juz dluzszy czas i jestem bardzo zadowolona. Tej firmy jeszczw nie testowalam, ale wszystko przede mna :)

    Zapraszam na mala wycieczke po moim blogu :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ta szminka jest fantastyczna i rewelacyjnie prezentuje się na twoich ustach. Bomba. Pozostałe kosmetyki też są świetne

    OdpowiedzUsuń
  15. Ale super przesyłka zdjęcia rewelacyjne ! <3
    Szminka wygląda przepięknie

    OdpowiedzUsuń
  16. Musze je wypróbować u siebie, a tak poza tym mają piękne opakowania.

    OdpowiedzUsuń


Strona www.blogolady.pl korzysta z narzędzi analitycznych - zbieranie danych jest anonimowe.